Jestem w związku na odległość, widujemy się ok. 2 razy w miesiącu. Zawsze gdy odjeżdża - jestem smutna, mówię że go kocham, że będę tęsknić, płaczę (ale nie przy nim, tylko gdy 21 kwietnia 2010 at 15:39 ola1985Member Tematów: 5Odp.: 38Bywalec Mam wrażenie, że znowu doszukuję się problemów tam gdzie go nie ma. Moźe problem leży we mnie ❓ ❗ ❓ 😕 Ostatnio widzę jak mój chłopak się zamyka przedemną. Zawsze szczególowo opowiadał mi co robił, gdzie był itd. Ostatnio rzadko mówi mi jak spędził dzień jak się nie widzieliżmy. 🙁 Zawsze do mnie dzwonił nawet bez powodu, teraz robi to tylko jakmamy się spotkać i ustalamy godzinę albo jak daje mi zanć że się nie odpisuje mi też na smsy-sam prosząc żebym mu napisała. Martwi mnie to wszytko bo nie jest to do niego podobne. Przez to wszytko sama nie wiem czy powinnam dzwonic do niego i zapytsać się jak wszeżniej co robisz ciekawego, a byłeż tu jak mówiłeż 🙁 Zaczynam się zastanawiać czy on kogoż nie ma ❓ 😥 Dlaczego mnie unika ❓ 21 kwietnia 2010 at 16:22 CleoMember Tematów: 29Odp.: 905Zasłużony po pewnym czasie w ludziach ustaje ciągła chęć opowiadania o tym co roboliżmy, robimy i mamy zamiar robić szczególnie mężczyźni nie mają ochoty ‚spowiadać się’ z wszystkiego co się wydarzyło ciągłe smsowanie i dzwonienie też jest męczące także na pewno trochę przesadzasz 😉 chociaż nie dam Ci pewnożci że wszystko jest ok. po prostu zapytaj go wprost, dlaczego Wasze kontakty nie są już tak częste 21 kwietnia 2010 at 16:36 ola1985Member Tematów: 5Odp.: 38Bywalec Nigdy go nie ograniczałam tak samo jak on mnie, co zawsze nam sie podobało. Tak naprawde tu nie chodzi o ciągłe „spowiadanie” się z tego co się robiło, ale nie uważam że jesteżmy parą tak długo żeby ograniczać kontakty do stopnia jaki uczynił to mój chłopak. Trudno nie mieć podejrzeń, kiedy jego praca polega na wyjazdach nie wiem wtedy co robi mogę mu tylko ufać. Jednak już zdązył to zaufanie nadszarpnąć 🙁 21 kwietnia 2010 at 21:30 IntroMember Tematów: 5Odp.: 241Zapaleniec A można zapytać ja długo jesteżcie razem? Niech zgadnę, 2 lata lub troszkę więcej? 22 kwietnia 2010 at 06:05 ola1985Member Tematów: 5Odp.: 38Bywalec Jestesmy parą 5 miesięcy dlatego dziwi mnie takie zachowanie 🙁 Dlatego uważam, że coż jest nie tak w jego zachowaniu. Ostatnio mielsiżmy „zgrzyty”, ale wszystko sobie wyjasniliżmy. Nie wiem co o tym mysleć boje się, że mnie oszukuje, z drugiej strony coż w żrodku mówi mi że tak nie jest. Wiem najlepszym rozwiązaniem byłaby szczera rozmowa, ale będzie musiała poczekać do niedzieli z powodu mojego wyjazdu. 22 kwietnia 2010 at 09:36 miszczuMember Tematów: 53Odp.: 1824Maniak boze… kobiety i ta ich milosc do telefonu :D:D ja to zawsze dostaje pierdolca od ciaglego dostawania smsow ogarnijcie sie ;p a po co niby sluzy telefon jesli nie do umowienia sie gdzies? nie widze sensu w wysylaniu co chwila smsow z opisem dzisiejszego dnia, a juz na pewno nie chce mi sie stukac w klawisze ;p od czasu do czasu mozna zapytac „co tam? jak tam?”, ale bez przesady ;p 22 kwietnia 2010 at 10:35 IntroMember Tematów: 5Odp.: 241Zapaleniec Może to po porostu ta faza w której mija zauroczenie i chęć pokazania się z jak najlepszej strony. 5 miesięcy „udawania” kogoż kim się nie jest potrafi zmęczyć 🙄 25 kwietnia 2010 at 18:48 ola1985Member Tematów: 5Odp.: 38Bywalec @Intro wrote: Może to po porostu ta faza w której mija zauroczenie i chęć pokazania się z jak najlepszej strony. 5 miesięcy „udawania” kogoż kim się nie jest potrafi zmęczyć 🙄 Nigdy przed sobą niczego nie udawalismy. Zawsze byliżmu sobą mieliżmy już eiele sytuacji, w których nie dalo się niczego udawać. 25 kwietnia 2010 at 19:12 IntroMember Tematów: 5Odp.: 241Zapaleniec Najmocniej przepraszam jeżli Cię uraziłem, nie było to moim zamiarem. Przez „udawanie” miałem na myżli włażnie fakt zachowywania się inaczej (niż zwykle) na początku znajomożci, kiedy to staramy się ukryć przed partnerem pewne nasze cechy które uważamy (słusznie lub nie) za negatywne, ponieważ (co naturalne) chcemy się podobać. Jest to zachowanie całkowicie normalne i powszechne. Ileż to razy już słyszałem od kogoż że po jakimż czasie znajomożci jego partnerka/ jej partner się zmienił i to na gorsze. Prawda jest taka że zmienił się na lepsze w momencie gdy poznał tę drugą osobę a teraz po prostu wraca do „normy” co wiedzą osoby z jego otoczenia. Ale koniec generalizowania z mojej strony, oczywiżcie co znajomożć to indywidualny przypadek. Możliwe że Twój facet ma jakież problemy/stresowe sytuacje i nie w głowie mu teraz informowanie Cię o wszystkim co robi… zresztą przyzwyczaj się, bo mało który facet długo by tak wytrzymał. 😉 Pozdrawiam. 25 kwietnia 2010 at 19:55 ola1985Member Tematów: 5Odp.: 38Bywalec Jeżli chodzi o urażenie to spokojnie nie czuje się urażona. Wiem doskonale co miałaż na myżli 🙂 Czasmi się po prosty czuje jak się do siebie oddala. W naszym przypadku to nie wrózy nic dobrego 🙁 mieliżmy ostatnio problemy… Dziż jednak miło mnie zaskoczył, wyjechał po mnie na dworzec mimo, że go o to nie prosiłam. Ostatnio czuję sie jednak bardziej dobrą koleżanką niż partnerką, to mnie przeraża 😥 25 kwietnia 2010 at 20:19 zxcvbnmMember Tematów: 4Odp.: 59Stały bywalec Nie wymagaj od faceta, ze bedzie Ci sie spowiadal z tego co robil kazdej godziny danego dnia. Wiecej zaufania:) 26 kwietnia 2010 at 07:40 ola1985Member Tematów: 5Odp.: 38Bywalec tak a czy to jest normalne, że nie wiem co robił przez pół tygodnia? 26 kwietnia 2010 at 12:09 AcceptedMember Tematów: 1Odp.: 98Stały bywalec tak a czy to jest normalne, że nie wiem co robił przez pół tygodnia? Twoje obawy są bardzo mocno uzasadnione, ale ustalmy jedno, w ogóle się do Ciebie nie odzywał, czy raczej pisał co jakiż czas choćby raz, dwa dziennie: co do Ciebie czuje, czy też, że tęskni…? Związek to sztuka kompromisu a kompromis jest wykładnią konwersacji:) A co najważniejsze, kto kocha to tęskni i jest zazdrosny:) Niby wszyscy to wiedzą, ale… jakoż nikt nie myżli że to też jego dotyczy… Jeżli on się nie odzywa w ogóle, tylko jak macie się spotkać to masz poważny problem, jeżli się choć trochę odzywa, jak wyżej, to tylko musisz go wziążć na stronę i pogadać… 5 miesięcy to niewiele, u jednych zauroczenie mija, inni wiedzą już na pewno że tego chcą… Nikt Ci tu nic nie podpowie, tylko on Ci udzieli włażciwej odpowiedzi. Sama też możesz wyciągać wnioski, czy się np. ogląda za innymi kobietami jak jesteżcie gdzież razem, itp. Pamiętaj, że faceci są wzrokowcami, jeżli Ci na nim zalerzy to musisz o Niego zadbać, jeżli lubi szpilki, spódniczki, makijaż itp. to musisz spróbować to zaoferować, jeżli nie wiesz to zacznij rozmowę o tym. Zapytaj co włażciwie jemu się w tobie podoba? Na co zwraca uwagę u kobiet? Nigdy nie wierz że chodzi o intelekt… to tekst medialny ale tak zawsze zostanie… Pozdrawiam, Michał 26 kwietnia 2010 at 12:36 martyna1Member Tematów: 14Odp.: 306Pasjonat Sądzę, że najlepszym źródłem odpowiedzi i wyjażnienia tej sytuacji będzie sam rzeczony chłopak. Tylko on może Ci powiedzieć, co się dzieje. Jeżli uważasz, że związek jest poważny, to wyraź mu swoje wątpliwożci. Najlepiej zrobić to tak subtelnie, bez większych emocji, żeby chłopak Cię zrozumiał, wiedział, że się martwisz, ale nie stwierdził, że panikujesz/przesadzasz/kontrolujesz….niepotrzebne skreżlić [faceci potrafią być dziwni, zwłaszcza gdy nie rozumieją kobiecych emocji] 26 kwietnia 2010 at 12:54 AcceptedMember Tematów: 1Odp.: 98Stały bywalec Dodałbym do tego- i zamknięci gdy mają problemy… zapytaj go, może po prostu ma jakież problemy np w pracy? Pozdro, MichałNikt się nie odzywał, ale nasze sapanie i uderzanie stóp o poszycie wydawały mi się nienaturalnie głośne. No one spoke , but the sounds of our panting and our passage through the undergrowth seemed unnaturally loud in my ears.
Nie widzisz go, a może rozstaliście się. Chociaż nie chcesz- to tęsknisz. Zaczyna boleć. Pierwsza myśl: zapomnieć, żeby nie bolało. Zabić, stłumić, wymazać, wyrwać i podeptać. Byle nie czuć. Jednak zapomnieć się nie da. Bo jeśli tęsknisz, to ta osoba jest dla ciebie ważna, znalazła miejsce w twoim sercu. Z serca nie da się tak po prostu wyjąć odczuć, wspomnień i zapomnieć. Przyjmij do wiadomości, że nie zapomnisz. Jedyne co możesz zrobić, to spróbować poradzić sobie z bólem, ze swoimi uczuciami i emocjami. Rozstanie, nawet to „formalne” i na zawsze, czy też na kilka dni, wcale nie oznacza, że umiemy powiedzieć sobie: nie będę tęskniła, bo to koniec (albo i tak się niedługo spotkamy). Oznaczałoby to, że umiemy panować nad uczuciami, a przecież serce to nie rozum i możesz mu tłumaczyć wszelkimi sposobami, a ono i tak czuje i wie „swoje”. Co zrobić, gdy starasz się żyć, nie myśleć, nie czuć, zająć sobą, ale i tak przychodzi taki moment, że ta tęsknota znowu się pojawia? I znowu zaczynasz myśleć, czekać na jakiś znak, jesteś smutna i znowu tak boli? Czy czas faktycznie jest dobrym lekarstwem, czy można jakoś bezboleśnie przeżyć tęsknotę i co może wyleczyć takie „rany”? Jak reagujesz gdy tęsknisz? Od czego zależy sposób reagowania na ból jaki sprawia ci tęsknota? Na pewno od indywidualnych cech, w jakimś stopniu również od tego jak mocno tęsknisz. Gdy tęsknota jest ogromna (bo np. związek trwał jakiś czas i byliście nierozłączni, albo łącząca więź była głęboka) to najczęściej płaczesz po nocach (i dniach również), zamykasz się w domu. Tracisz ochotę na życie towarzyskie, na naukę, na pracę. Nie potrafisz przestać myśleć o nim/o niej. Zazwyczaj dzieje się tak, gdy tęsknota jest ogromna, nastąpiło zerwanie, a ty czujesz, że zawalił się cały twój świat. Przeważnie po raz pierwszy znalazłaś się w takiej sytuacji. Jednak gdy już kolejny raz tęsknisz, bo zdarzały ci się wcześniej rozstania, to wiesz, że ten stan jest tak bolesny, że możesz usiłować „ratować się” ucieczką. Odwracasz uwagę od tego co w twoim „wnętrzu” i swoją uwagę kierujesz „na zewnątrz”. Sposobów na „odwracanie uwagi” jest mnóstwo. To w nadmiarze: zajadanie (głównie słodycze, lody), picie alkoholu, praca, jak najwięcej pracy (głównie mężczyźni), zakupy (głównie kobiety), granie na komputerze i Internet. Pozornie zupełnie inne zajęcia, ale łączy je jedno. Wszystkie są „nienaturalne” i stwarzają iluzję ciebie i świata w którym żyjesz. Są ucieczką w „sztuczne światy”. Możesz popaść w nałogi, a tęsknoty i tak nie zagłuszysz. Ból pozostaje, gdzieś głęboko na dnie. Zepchnięty i stłumiony. W najmniej spodziewanej chwili, albo w nocy, kiedy się obudzisz się i tak się pojawi. Jeszcze większy, a serce zaboli jeszcze mocniej. Czym jest tęsknota, skąd się bierze Tęsknota, najprościej mówiąc, jest stanem w którym dotkliwie odczuwasz brak za czymś, lub za kimś. Ta rzecz, czy osoba są dla ciebie bardzo ważne i bliskie. Nie tęsknimy za ludźmi, którzy nie budzą w nas odczuć, czy mocniej nas nie zainteresują. Psychologowie zapewniają, że to w jaki sposób tęsknimy ma źródło w dzieciństwie, konkretnie w relacjach z matką. Jako osoba dorosła, jeśli stykasz się z tęsknotą, to reagujesz na trzy sposoby. Atakujesz to co was łączy (łączyło), albo osobę za którą tęsknisz, albo samą siebie. To jak radzisz sobie z tęsknotą? Rzucanie się w wir życia to sposób powiązany z zanegowaniem tego co was łączyło. Usiłujesz wyprzeć, że dana relacja (ma) miała jakieś większe znaczenie. Pomniejszasz jej znaczenie, nie chcąc okazać słabości. Nie chcesz sama przed sobą przyznać, że on jest aż taki ważny, że nie możesz przestać o nim myśleć. Mówisz: muszę żyć normalnie. Wówczas zaczynasz nadmierną aktywność na gruncie towarzyskim, czy zawodowym. Z imprezami, szczególnie tymi z alkoholem, ostrożnie! Żyjąc aktywnie, nie masz czasu na tęsknotę, smutek i stres- radzą w poradnikach. Jednak jak jest naprawdę? Nadmierna aktywność to po prostu odwracanie uwagi od wewnętrznego bólu. Na ból wynikający z tęsknoty nie ma cudownego lekarstwa. Można ją odsunąć i rzucić się w wir życia towarzyskiego, wychodząc codziennie na imprezy, spotykając się ze znajomymi. Jednak warto zrobić to świadomie. Co powoduje taka aktywność? Opcje mogą być różne. Jeśli impreza okaże się udana, to twój ból może się trochę „rozpuścić” i poczujesz ulgę. Jeśli jednak impreza okaże się nieudana, to ból się pogłębi, a ty wrócisz do domu w jeszcze gorszym nastroju. Jak aktor w sztuce zwanej życiem Rzucanie się w wir życia towarzyskiego to nie do końca to samo co zorganizowanie i wypełnienie sobie czasu. Jeśli skupisz się na imprezowaniu, to będzie to wyłącznie ucieczka. Gra aktorska przed samą sobą i przed innym ludźmi. Jakbyś mówiła sama sobie i innym: zobacz, wcale mnie nie boli, wcale nie tęsknię, jestem dzielna i potrafię się świetnie bawić. Zachowanie pozorów, połączone z radosnym (choć sztucznym) uśmiechem będzie stwarzało pozory dla innych, że istotnie świetnie sobie radzisz. Podczas takiej ucieczki w „poprawianie nastroju” próbujesz wmówić sama sobie i innym, że świetnie się czujesz i nie potrzebujesz kontaktu z tą osobą. Masz inne kobiety/mężczyzn, z którymi możesz radośnie spędzać czas, którzy zapełnią tę pustkę w tobie i zagłuszą ból wynikający z braku osoby za którą tęsknisz. Najczęściej robią tak osoby, które uważają, że płacz, smutek to słabości, których nie tylko nie chcą pokazać światu, ale również przyznać się do nich samym sobie. Aktywność jest dobra, jeśli wiesz że tęsknota jest chwilowa, potrwa jakiś czas, a później się spotkacie. Wówczas pomoże Ci jakoś przetrwać. Ale co zrobić, gdy tęsknisz i wiesz, że go więcej nie zobaczysz? W takiej sytuacji aktywność jest chwilowym zabiciem męczących rozmyślań i smutnego nastroju. Zajmujesz się czymś innym, nie myślisz o tym co boli. Przynajmniej przez jakiś czas jest dobrze. Jednak ból i tęsknota prędzej czy później wrócą. Lepiej je przeżyć. Będąc sama ze sobą wchodzisz w swoje odczucia. Uświadomiona tęsknota i wyrażona (np. poprzez płacz, krzyk) staje się świadomie przeżywanym odczuciem. Ważne, aby nie pogłębiać sobie tego stanu, a niestety tak często robimy. Zamiast posiedzieć w ciszy i posłuchać siebie, włączamy smutne piosenki, czy oglądamy stare zdjęcia, albo dramatyczne filmy. A po co pogarszać ten i tak już depresyjny nastój? On jest niedobry, to ja będę obojętna Kolejny sposób reagowania na tęsknotę (której nie akceptujesz)- związany jest z atakiem na wartość osoby za którą tęsknisz. Atak może nie jest tutaj najwłaściwszym słowem, bo nie chodzi o wyrażenie agresji gestami, czy słowami w stosunku do tej osoby. W tej sytuacji przybierasz zimną maskę, a serce zamieniasz w sopel lodu. Obojętność zabija wszystkie uczucia. Żeby odczuć obojętność musisz wmawiać sobie, że on nie jest wcale taki super, skupiając się w tym celu na jego wadach. Wmawiać sobie: jemu na mnie nie zależy- to mi tez nie będzie. On się nie odzywa- ja też nie będę. Skoro on nie chce kontaktu (wyjechał, zostawił mnie) to widocznie nie zależy mu tak bardzo jak mi. Prowadzi to do konkluzji: nie warto za nim tęsknić! Nie wiesz jak żyć, a wszędzie tylko ciemność Ostatni sposób, w którym skupiamy się na sobie, polega na tym, że wpadamy w totalne przygnębienie. Czujemy się bezradni, niczym opuszczone dziecko. Tutaj najczęściej mówimy sami sobie: jestem biedna, nieszczęśliwa, samotna, nic nie ma sensu, nie dam sobie rady. Siedzimy, najczęściej same w domu i płaczemy. W zasadzie ten pozornie najgorszy (bo najboleśniejszy) sposób może przynieść najlepszy efekt. Siedzisz samotna i „zdołowana” w domu? Uświadom sobie czego właściwie najbardziej Ci brakuje. Rozmów z nim? Jego widoku? Wspólnych zajęć? A potem zaakceptuj, że ból jest czymś normalnym. Po prostu go przyjmij, nie odrzucaj i przyjrzyj mu się. Najlepiej w samotności i w ciszy. I wypłacz jak najwięcej. Pamiętaj, żeby rozluźnić się, głęboko oddychać. To przynosi ulgę. Jeśli jesteś sama i masz ochotę- to nie powstrzymuj płaczu. Płacz jak najwięcej. Łzy oczyszczają, pozwalają na wyrzucenie nagromadzonych emocji. Natomiast gdy będziesz tłumić w środku te emocje, to może tak się zdarzyć, że wybuchną one niespodziewanie i bardzo silnie w najmniej pożądanej chwili, np. w pracy, czy w sklepie. Płacz przynosi ulgę. Jest naturalną reakcją człowieka na ból ciała i duszy. Czy wielka miłość jest warta tego, żeby tęsknić? Niektórzy mówią, że wielka miłość warta jest tęsknoty. Podobno wzmacnia uczucie, a jej intensywność świadczy o sile miłości. Czas zawsze weryfikuje, czy tak jest istotnie. Jedno jest pewne, że tęsknota, jak nic innego w życiu, to doskonały nauczyciel cierpliwości. Nie jest łatwo tęsknić, ale świadome przeżywanie tęsknoty powoduje dojrzałość emocjonalną. Albo odwrotnie. Dojrzałość emocjonalna jest wyznacznikiem tego w jaki sposób i czy potrafisz tęsknić. Wszystko więc sprowadza się do tego, żeby zaakceptować fakt, że możemy tęsknić. Nauczyć się żyć z tęsknotą, nie traktować jej jak wroga, ale nauczyciela, który uczy nas życia.
Przede wszystkim musisz wiedzieć, w jakich sytuacjach narcyz czuje, że traci kontrolę: Widzi, że jesteś szczęśliwa, spełniona i potrafisz funkcjonować bez niego. Zauważa, ze potrafisz go ignorować i nie spełniać jego rozkazów. Widzi, że jesteś samodzielna i nie jesteś od niego uzależniona. Jednak przede wszystkim, narcyz traci
Uparcie i skrycie borykamy się z nadzieją i tęsknotą po odejściu z toksycznego związku (szczególnie, jeśli to odejście było wynikiem porzucenia przez N). Mamy nadzieję, że nasza toksyczna połówka zrozumie kiedyś swój „błąd”, doceni jak wiele jej (jemu) poświęciliśmy, jak bardzo tęsknią dzieci i że wszystko można jeszcze zmienić… W salach sądowych, mijając się na ulicy, czy też przy „wymianie” dzieci, z żalem w sercu patrzymy na nowy związek Narcyza. W zamian, dostajemy oszczerstwa, ignorowanie i to najbardziej bolesne pogardę od nowej ofiary (dziewczyny/chłopaka) Narcyza. Trochę jej zazdrościmy, że ma choć przez chwilę, iluzję bliskości z człowiekiem, z którym tak bardzo przecież chcieliśmy być. Co działa na naszą niekorzyść podczas próby zakończenia związku? 1, Zacznijmy od chemii przywiązania, czyli oksytocyny. Oksytocyna to hormon, wytwarzany przede wszystkim przez matkę w ostatniej fazie porodu, który gwarantuje więź między matką a dzieckiem. Podobnie dzieje się podczas zbliżenia seksualnego, lub (tylko) dzięki dotykowi, czyli tzw. z angielskiego „skin to skin”. A prościej mówiąc oksytocyna powoduje, że mimo oczywistych braków naszego partnera, wydaje nam się, że to ten „jedyny”. 2, Narcyz to patologiczny kłamca, mistrz projekcji i utalentowany aktor. Jak już wiesz, zawsze oskarża innych (Ciebie) o to, co robi sam. Swoje nowej ofierze (tak jak kiedyś Tobie), prezentuje jej zalety, przedstawiając je jako swoje i „udowadniając” tym samym, że mają tak dużo wspólnego. Opowiada jej historie, w których to on, tak bardzo o Ciebie zabiegał, ale niestety przegrał z Twoim wybuchowym temperamentem, nałogami … wybierz dowolne. Dziwisz się, że ona tak Cię nienawidzi. Przecież ten wspaniały mężczyzna w jej mniemaniu przeszedł z Tobą piekło. 3, Tylko Ty wiesz jak bardzo się starałaś uratować ten związek. Będąc z narcyzem spełniałaś każdą jego zachciankę i starałaś się przewidzieć następne. Nawet, jeśli czasem udało Ci się spełnić jego oczekiwania, to tyko po to, żeby za kilka dni zostać oskarżoną o brak zainteresowania jego osobą. Nigdy nie zostałaś doceniona i ciągle nie możesz w to uwierzyć. On nie pamięta Twojego trudu, oddania i lojalności, w jego mniemaniu takie „rzeczy” nie miały nigdy miejsca. Łudzisz się nadzieją, że kiedyś w chwili przypływu ludzkich uczuć, on odwzajemni Twoje starania, albo, chociaż „odpuści” w imię starych dobrych czasów. Twoje oddanie nie miało granic, ale jeśli kiedyś je postawiłaś, to stało się to prawdopodobnie powodem waszego rozstania. Narcyz, szybko zorientował się, że nie może już wykorzystywać Twojej miłości, poświęcenia i wierności, dlatego postanowił je zdeptać, a Ciebie porzucić jak starą zużytą zabawkę. Teraz mam nową. Osoby narcystyczne często porzucają swoje ofiary, kiedy stają się one dojrzałe emocjonalnie. Oddają się wtedy poszukiwaniom za nowym łupem, często kierując swoją uwagę w stronę młodych i wrażliwych osób z dziecięcą naiwnością. 4, To, że w Twoim życiu pojawił się Narcyz, wiąże się z faktem, że pochodzisz z rodziny (otoczenia), które nie szanowało Twoich uczuć i nadal tego nie robi. Od wczesnego dzieciństwa uczyłaś się, że uległość i ratowanie, to zalety, i że w ten sposób można zmanipulować ludzi do miłości. Miłość i troska jest konieczna do normalnego rowoju wszystkich zwierząt na ziemi. Harry Harrlow przeprowadził wiele eksperymentów, badających więź między matką a dzieckiem. Małe małpki były karmione przez matkę zrobioną z drutu, a obok stała matka do przytulania (miękka i „przytulasińska”), ale niekarmiąca. Młode małpki spędzały czas przytulone, a czasem nawet zapominały o jedzeniu. Nasuwa to wniosek, że potrzebujemy bardziej opieki i troskliwości niż pokarmu. Osoby, w związkach destrukcyjnych, często głodzone emocjonalnie przez swoich rodziców, popadają w ręce pierwszego lepszego, który, rzuci ochłap uwagi i troski – a jak wiemy w pierwszych etapach związku narcyz nam tego nie żałuje. Stąd też, po jego odejściu, wracamy do punktu wyjścia. Szczególnie w przypadku, kiedy narcyz odchodzi. Na nowo przeżywamy wtedy, odrzucenie przez rodzica, docieramy do emocyjnego dna, rozrywającego serce cierpienia. W rodzinach gdzie ludzie wzajemnie o siebie dbają, a bliscy wspierają się w trudnych chwilach, szanse przywrócenia emocjonalnej równowagi są znacznie większe. Babcie, ciocie, koleżanki, zapewniając wsparcie, umacniają nas w przekonaniu, że jesteśmy ważni i tym samym pomagają w procesie „zdrowienia”. Niestety osoby, które mają tendencje do wiązania się z ludźmi toksycznymi, rzadko mają kogoś takiego w swoim otoczeniu. Słyszą wtedy „Radź sobie sama”, „Widziały gały, co brały” itp. Pogłębiają się tym samy, w poczuciu beznadziejności i tęsknocie za tym, „co by mogło być” (gdyby narcyz nie był narcyzem). My, wygłodzeni emocjonalnie i skatowani przez bliskich osądami, patrzymy na niego z nadzieją i często ulegamy jego kłamstwom. W momencie, kiedy Narcyz, przyssie się do kogoś nowego, odkrywamy jego prawdziwe oblicze. Jemu, prawdopodobnie na tym etapie wcale już nie zależy, nawet nie chce mu się już kłamać, po prostu irytujemy go swoją obecnością, obowiązkami i wspólnymi „rzeczami”, które zmuszają go do obcowania z przeszłością. Nie widzi już sensu w jakichkolwiek integracjach, działamy mu po prostu na nerwy. Jedyne, co od nas chce, to zadośćuczynienia za swoje „cierpienie”. My, za to, zostajemy z rzeczywistością (rachunki, dzieci), która jest zdominowana, przez desperackie próby zdobycia „jakiejkolwiek” miłości, przy jednoczesnym utrzymaniu pracy, domu i ogólnego „przeświadczenia”, że dajemy radę. Wtedy, często, pojawia się inny narcyz, który chwilowo przynosi nam ulgę… i zaczynamy wszystko od początku… Często na tym etapie prosimy o pomoc… i jej nie otrzymujemy, rodzi się wtedy frustracja, przecież ja tyle wszystkim pomogłam, a teraz nikogo przy mnie nie ma, przecież tyle dla niego poświęciłam, a on ma to wszystko gdzieś. Ważne jest, żeby zdać sobie sprawę, że oprócz narcyza mogliśmy mieć jeszcze kilka innych pijawek w naszym systemie (rodzinno-przyjacielsko-zawodowym), gdyż mamy tendencje do zjednywania sobie ludzi, poprzez bezgraniczne poświęcanie. Jakkolwiek, jeśli odprawimy „nowego” narcyza z przysłowiowym kwitkiem i zaczniemy szukać ludzi, którzy nas szanują, mają podobne do nas zainteresowania i doświadczenia (zapraszam do grupy FB Narcyzm Rozmowy J) i nie są w naszym otoczeniu ze względu na niezdrową „współzależność” to wtedy mamy szanse na nowe lepsze życie. Na przerwanie chorych relacji, które prawdopodobnie miały miejsce w naszych rodzinach od pokoleń. Pustka w „życiu po narcyzie”, zawsze zostaje wypełniona, rodzaj „wypełniacza” decyduje o kolejnym etapie naszej wędrówki.
Oczywiście bardzo istotne jest to jak długo trwał związek, kto kogo opuścił czy także czy te osoby się widują. W przypadku kobiety, która została opuszczona uczucie tęsknoty towarzyszy jej najczęściej od razu po rozstaniu. W przypadku mężczyzny może to mieć miejsce dopiero po pewnym czasie.
fot. Adobe Stock, astrosystem Przykro mi, że córka czuje się zawiedziona i oszukana, ale w duchu trochę się cieszę. Chyba zrozumiała, że jej ojciec nie jest takim ideałem, za jakiego go uważała. I już nie nakłania mnie do tego, żebym zrezygnowała z rozwodu. Wyszłam za mąż prawie siedemnaście lat temu. Moje małżeństwo, jak to w marzeniach każdej panny młodej, miało być szczęśliwe, pełne miłości i zaufania. A stało się koszmarem. Mój mąż okazał się zapatrzonym w siebie egoistą i tyranem. Nie, nie bił mnie. To byłoby, jak twierdził, niegodne miana mężczyzny. „Jedynie” wyzywał, obrażał i poniżał. Nie było dnia, bym nie usłyszała od niego, jakiegoś „ciepłego” słowa. Co nie zrobiłam, było źle. Czasem zastanawiałam się, po co w ogóle się ze mną ożenił. Któregoś dnia zebrałam się na odwagę i go o to zapytałam. Uśmiechnął się złośliwie i odparł, że potrzebował darmowej służącej. Byłam w szoku. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, zapewniał, że kocha mnie nad życie. A tu nagle służąca. Czyli nikt. Jakby tego było mało, notorycznie mnie zdradzał. Jeszcze przed ślubem słyszałam, że lubi skakać z kwiatka na kwiatek, ale byłam przekonana, że z tym koniec. Przecież przysięgał mi przed ołtarzem miłość i wierność. O Boże, jaka byłam naiwna! Podobno pierwszą jego zdobyczą była moja świadkowa. Zaciągnął ją na zaplecze sali weselnej, gdy ja przebierałam się w wygodniejszą sukienkę. Potem już poszło… Koleżanki z pracy, panienki poznane w delegacji… Wcale się z tym nie krył. Gdy płakałam, wzruszał ramionami. „Monogamia nie leży w naturze mężczyzny. Seks tylko z tobą? Chyba żartujesz. To tak jakby ktoś do końca życia kazał mi jeść mielone, a nie pozwalał spróbować schabowego” – śmiał się. Przez lata znosiłam to wszystko z pokorą. Wiem, byłam głupia, ale… Mimo wszystko kochałam Maćka i wierzyłam, że się zmieni. Puszczałam mimo uszu obelgi, przymykałam oczy na skoki w bok. Cierpiałam w milczeniu, czasem wypłakując się w poduszkę. Pogodziłam się ze swoim losem. Wydawało mi się, że tak trzeba, że wybrałam mniejsze zło. Niecałe dwa lata po ślubie przyszła na świat nasza córeczka. Maciek świetnie zarabiał, a ja chciałam, żeby miała wszystko. Sama nie mogłam jej tego zapewnić. Pracowałam w biurze, na podrzędnym stanowisku, i mojej pensji daleko było nawet do średniej krajowej. Poza tym Natalka uwielbiała ojca, a i on był wpatrzony w nią jak w obrazek – czuły, dobry, opiekuńczy. Nazywał swoim słoneczkiem, księżniczką, największym skarbem. Wystarczyło, że o coś poprosiła, a on już biegł spełnić jej życzenie. Bolało mnie, że dla mnie nie ma nawet odrobinki serca, ale cieszyłam się szczęściem córki. Nie chciałem przerywać tej idylli. Ale czara goryczy powoli się napełniała i w końcu się przelała. Zaczęło się miesiąc temu. Natalka pojechała wtedy z koleżanką i jej rodzicami na weekend na działkę, a ja wybrałam się na wieś, do rodziców. Wreszcie się zaszczepili i zaczęli przyjmować gości. Miałam zostać do niedzieli, ale że w odwiedziny zjechała także moja siostra z rodziną i nie było wolnego łóżka do spania, wróciłam w sobotę. Weszłam do mieszkania i zostałam Maćka w naszej sypialni z jakąś kobietą. Gdy mnie zobaczył w drzwiach, nawet się nie speszył. „Nie wiesz, do cholery, że jak się przyjeżdża wcześniej, to trzeba zadzwonić?” – wrzasnął. To właśnie była ta kropla, która przelała czarę. Nie, nie zaczęłam krzyczeć, burzyć się, nie wytargałam panienki za włosy. Po prostu szybciutko wrzuciłam do walizki kilka rzeczy męża i wystawiłam za drzwi. Nawet specjalnie nie protestował. Stwierdził, że i tak miał odejść, bo służąca ze mnie kiepska, a ta kobieta przyjmie go z otwartymi ramionami. W każdym razie gdy córka wróciła z działki, już go nie było. A ja szukałam w internecie kontaktu do adwokata, który zająłby się rozwodem. Chciałam rozstać się z Maćkiem. Byłam tego absolutnie pewna. Nie zamierzałam ukrywać przed Natalią tego, że wygoniłam jej ojca z domu i zamierzam się z nim rozwieść. Uznałam, że jest już na tyle dorosła i mądra, że mogę z nią o tym spokojnie rozmawiać, miała przecież prawie 16 lat. Zawsze starałam się trzymać ją z daleka od swoich małżeńskich problemów, ale w mieszkaniu trudno o prywatność, nawet gdy zamknie się drzwi do pokoju. Musiała słyszeć wyzwiska, widzieć mój smutek i łzy. Byłam więc pewna, że choć bardzo kocha ojca, zrozumie moją decyzję. Srodze się jednak zawiodłam. To nie była spokojna rozmowa. Córka najpierw patrzyła na mnie z niedowierzaniem, a gdy dotarło do niej, że mówię poważnie, wybuchła. – Wyrzuciłaś ojca z domu? Jak mogłaś?! Odbiło ci czy co?! – naskoczyła na mnie. – Kochanie, wiesz, jak mnie traktował… I jeszcze te zdrady. Nie mogę i nie chcę tego dłużej znosić… Zrozum, ja… – próbowałam tłumaczyć. Dlaczego zachowała się w ten sposób? – No i co z tego! Zdradzał cię i poniżał od zawsze. I jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało. Nagle teraz zrobiłaś się taka wrażliwa? Nie żartuj! Lepiej pomyśl, jak przeprosić ojca. Może da się przebłagać i do ciebie wróci! – wyrzuciła kategorycznym tonem. – Nie, córeczko. Nie zamierzam go ani przepraszać, ani błagać. Nie chcę go więcej widzieć na oczy. Jutro rano idę do adwokata… Klamka zapadła, rozwodzę się z nim. – Tak? To nie mamy o czym gadać! Ojciec ma rację, jesteś zerem! Wynoś się z mojego pokoju! – prawie siłą wypchnęła mnie za drzwi i zatrzasnęła je z hukiem. Przepłakałam całą noc. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego córka zachowała się w ten sposób. Na początku miałam jeszcze nadzieje, że jak trochę ochłonie, wszystko przemyśli, to przyjdzie prosić mnie o wybaczenie. Ale minął dzień, potem drugi i trzeci, kolejne, a ona milczała. Rzucała mi tylko nienawistne lub pełne pogardy spojrzenia, a jak próbowałam z nią rozmawiać, zatykała uszy lub reagowała wrzaskiem. Krzyczała w kółko to samo. Że mam przeprosić ojca, że nie pozwoli, bym zrujnowała jej życie… Tłumaczyłam, że nie zasługuję na takie traktowanie, ale to tylko potęgowało jej wściekłość. Bolało mnie to, nawet nie wiecie jak bardzo. Każde słowo, każde złe spojrzenie były dla mnie jak cios sztyletem prosto w serce. Ale nie zamierzałam się poddać. Wręcz przeciwnie. Im Natalka głośniej krzyczała, tym rodził się we mnie coraz większy bunt. Dość już się w życiu nacierpiałam, dość napłakałam, dość nasłuchałam obelg! Kiedy więc któregoś dnia po kolejnej próbie rozmowy jak zwykle obrzuciła mnie stekiem wyzwisk, nie wytrzymałam. – Taka jestem głupia i zła, a ojciec cudowny i wspaniały? W takim razie się do niego przeprowadź! Droga wolna! Nie będę cię zatrzymywać! – wypaliłam wzburzona. – Że co?! – była w szoku. – Co jesteś taka zdziwiona? Po co masz mieszkać pod jednym dachem z idiotką? Idź tam, gdzie ci będzie lepiej – ciągnęłam. Zastanawiała się przez chwilę. – A pewnie, że się przeprowadzę! I to zaraz! – złapała torbę i zaczęła wrzucać do niej swoje rzeczy. – Może najpierw zadzwoń i uprzedź ojca, że zamierzasz przyjechać. Dobrze ci radzę. – Nie muszę! Tata na pewno bardzo się ucieszy i przyjmie mnie z otwartymi ramionami. Wkrótce dam ci znać, kiedy przyjadę po resztę rzeczy – zamknęła torbę i wybiegła, nie oglądając się za siebie. Jak się poczułam, kiedy za Natalką zamknęły się drzwi? Szczerze przyznam, fatalnie. Gdy się nieco uspokoiłam, ogarnęły mnie wyrzuty sumienia i smutek. Zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam, pozwalając jej wyjść. Była przecież moim jedynym dzieckiem. Kochałam ją! Mimo wszystko! Chciałam nawet do niej zadzwonić i błagać, żeby wróciła, powiedzieć, że postaram się sprowadzić jej ojca do domu, ale się powstrzymałam. Zamiast tego wystukałam numer do mojej najlepszej przyjaciółki, Agnieszki, i opowiedziałem jej o wszystkim. – Ani mi się waż dzwonić do Natalii. Chcesz, żeby cię dalej wyzywała i obrażała? Stawiała warunki? – usłyszałam. – No nie, pewnie, że nie… Po prostu się boję. Nie wiem, czy Maciek zadba o nią jak należy… I w ogóle… – plątałam się. – Żartujesz? Przecież twoja córka nie jest już małym dzieckiem. Nie zginie! Przestań się więc zamartwiać i pomyśl o sobie. Czas już ku temu najwyższy! A Natalia wcześniej czy później zmądrzeje. I sama do ciebie zadzwoni albo przyjedzie. – Tak myślisz? – Nie myślę, tylko wiem! Nie możesz się teraz wycofać! Masz szansę zacząć wszystko od nowa. Wstać z kolan, podnieść głowę. Nie zmarnuj jej! – ucięła. Słowa przyjaciółki bardzo mnie podbudowały. Miała rację. Córka dawno już wyrosła z pieluch. A Maciek był koszmarnym mężem, ale dobrym ojcem. Nie było powodu, żeby sobie rwać włosy z głowy. Oczywiście ciągle było mi smutno, że zostałam sama, ale postanowiłam o tym nie myśleć. „Co ma być, to będzie” – mruknęłam do siebie, włączając telewizor. Za chwilę miał być jakiś film, chciałam się oderwać od ponurych myśli, uspokoić. Nie zdążyłam jednak nawet wygodnie usadowić się w fotelu, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi. W progu stała Natalka. Była aż czerwona od płaczu. – O Boże, co się stało? – przeraziłam się. – Mogę wejść? – spytała nieśmiało. – Oczywiście – zrobiłam jej przejście. Podreptała do salonu i opadła na kanapę. – Tata mnie nie chce! Rozumiesz? Nie chce! – wychlipała. – Jak to nie chce? – zdziwiłam się. – Normalnie. Jak przyszłam i powiedziałam, że się do niego wprowadzam, to najpierw odparł, że nie ma sprawy. Ale zaraz potem ta jego panienka wzięła go na stronę. Chwilę poszeptali i… – Zmienił zdanie? – dokończyłam za nią. – Taaak… Powiedział, że bardzo mnie kocha, ale lepiej, żebym wróciła do ciebie. Bo to nie jego mieszkanie… Zapytałam, czy w takim razie nie może czegoś wynająć, żebyśmy mogli być razem. A on na to, że kiedyś o tym pomyśli. Ale na razie to niemożliwe, bo mu dobrze tu gdzie jest… – Pewnie zrobiło ci się bardzo przykro? – Przykro? To za mało powiedziane! Poczułam się tak, jakby mi napluł w twarz! Jeszcze wczoraj byłam jego księżniczką, ukochaną córeczką. A dziś wybrał tamtą! Bez zmrużenia oka! Troll jeden! Nie chcę go znać! – nastroszyła się. Nie ukrywam, poczułam satysfakcję – No dobrze, to gdzie teraz zamieszkasz? – Chyba tutaj… – Tak? A przecież jeszcze kilka godzin temu mówiłaś, że nie zostaniesz tu nawet minuty… – nie wytrzymałam. – No tak, ale… Nie spodziewałem się, że ojciec jest taki podły. I w ogóle przepraszam cię za to, co mówiłam ostatnio. Wcale tak nie myślę. Kocham cię. Naprawdę. Po prostu byłam wściekła. Chciałam, żebyśmy byli rodziną, jak dawniej… – Ale teraz rozumiesz, że to niemożliwe? – Rozumiem. I już cię nie będę namawiać, żebyś sprowadziła ojca do domu. Na twoim miejscu pewnie wykopałabym go wcześniej. To jak, mogę zostać? – Możesz, pewnie że możesz, tu jest twój dom – przytuliłam ją i poczułam jak spada mi z serca olbrzymi ciężar. Zapomniałam o wszystkich przykrych słowach, które usłyszałam od córki. Cieszyłam się, że wróciła. Od tamtej pory minął tydzień. Moje relacje z Natalią bardzo się poprawiły. Córka już nie patrzy na mnie złym wzrokiem. Jest bardzo serdeczna i miła. Jedyną osobą, na którą się boczy, jest ojciec. Cierpi, tęskni za nim, ale się do niego nie odzywa. Nie odbiera telefonów, nie dopowiada na maile. Wiem, bo mój mąż obwinia za to wszystko mnie. Wydzwania niemal codziennie z pretensjami. Twierdzi, że z zemsty poróżniłam go z córką, postawiłam w podbramkowej sytuacji. I chce, żebym to natychmiast wszystko odkręciła. Śmieję się z tego, bo nie czuję się winna. Przecież nie zaplanowałam tej całej afery. Tak wyszło. A on? Dostał to, na co zasłużył. Będzie się musiał teraz dobrze postarać, żeby odzyskać serce Natalii. Wiem, że córka w końcu się przełamie, bo bardzo go kocha. I wiecie co? Cieszę się z tego. Chcę, żeby miała oboje rodziców. Nawet wtedy, gdy się już z Maćkiem rozwiedziemy. Czytaj także:„Córka z rodziną traktuje mój dom jak hotel, a mnie jak gosposię. Żałuję, że zgodziłam się przygarnąć ich pod swój dach”„Arek stracił pracę i zmienił się w zgnuśniałego lenia. Musiałam harować jak wół, żeby wystarczyło na kredyt i jedzenie”„Mąż od razu zakochał się w córeczce. Ja zajmowałam się nią z obowiązku i nie czułam do niej miłości”
Oboje grają bardzo przekonująco. Judy jest doroślejsza od Petera i opiekuje się nim, Peter tęskni bardzo za rodzicami i prawie nic się nie odzywa. Po spotkaniu z "Jumanji" muszą stawić czoła własnym słabościom. Judy chce chronić Petera, ale nie zawsze jej się to udaje; chłopiec jednak jest jej za wszystko bardzo wdzięczny.
zapytał(a) o 17:27 Czy on ma kogoś? nie kocha, nie tęskni? Byłam z chłopakiem 1,5 roku. Było naprawdę cudownie. Każdą chwile spędzaliśmy razem, każdy dzień, wakacje, imprezy, nawet wesela... Tydzień temu rozstaliśmy się. Od tamtego czasu on nie dzwoni, nie pisze, nie przyjeżdża, napisałam do niego na gadu, to nawet mi nie odpisał. Czy on nie czuje nic do mnie? zawsze myślałam, że bardzo mnie kocha, mówił mi to ciągle, dbał o mnie... Czy może ma kogoś, że nie pisze, nie dzwoni? A może mu już nie zależy? przeszło mu wszystko? Ja tęsknie cholernie ;( mimo, że chodzę na imprezy, to i tak nic nie daje, myśle o nim ciągle... nie ma sekundy, żebym o o nim nie myślała.. I tak jeszcze sobie pomyślałam, że chciałabym z nim być nadal, że napisałabym mu na gadu, że chce z nim być, że bardzo tęsknie i wgl... może wtedy by się odezwał, ale może on mnie nie będzie już chciał, bo ma kogoś, to się zbłaźnie, co myślicie o tym? co mam robić? Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2011-10-16 17:28:21 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Wiem jak to jest jak ci brakuje osoby, którą kochasz:( Ja jestemw związku na odlgłość i bardzo mi brakuje mojgo chłopaka. Cały czas o nim myślę i za nim tęsknię. Ja na twoim miejscu napisała bym temu chłopakowi coś czujesz i że go nadal kochasz i że nie potrafisz bez niego żyć. Mozesz napisać jeszcze a dokładniej spytać się go czy jest jeszcze jakaś szansa na to czy moglibyście być znów razem. Jeśli powie, że nie to trudno, ale nie będziesz żałować że nie walczyłaś i nie próbowałaś do powodzenia:) Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 17:41 Rozumiem, że jest Ci ciężko. Ale nie ograniczaj się do niego. On prawdopodobnie nie odzywa się do ciebie, żeby było łatwiej Ci/Wam znieść rozstanie. Nie miej mu tego za złe. Daj mu odrobinę odetchnąć i odezwij się do niego po jakimś czasie, a jeżeli nie jesteś w stanie czekać to... no cóż.. zadzwoń do niego? Napisz? Powiedz, że jest dla Ciebie kimś ważnym i nie chcesz tego w ten sposób kończyć. Poproś, o spotkanie... Tak, żebyście mogli sobie wszystko prosto w oczy powiedzieć blocked odpowiedział(a) o 18:09 Miałam podobną sytuację- Jeśli tęsknisz idź do niego do domu i spróbuj porozmawiać. To powinno poskutkować. Podejrzewam, że próbuje zgrywać typowego "twardziela", a w głębi serca czuje dokładnie to samo co ty. Wierzę, że rozmowa załatwi wszystko- powodzenia! blocked odpowiedział(a) o 18:44 ciężkie.. i ..sama tak miałam,wiem co czujesz...miałam DOKŁADNIE TO SAMO.. też pisałam.. dzwoniłam. on miał mnei kompletnie gdzieś.. po jakimś czasie odpusciłam.. boleć bolało cholernie.. ale takie jest zycie. skoro nie odpisuje,nie oddzwania to daj spokój,bo to chłopak sie w końcu powinien starać.. a ty marnujesz sobie tylko czas. bo mozę gdybyś o nim tyle nie myślała to znalazłby sie juz inny ?wiem ze swojego przypadku. ;]po dwóch tygodniach bycia singielką los obdarzył mnie innym.. ;]więc wszystko będzie ok,zobaczysz. :* blocked odpowiedział(a) o 18:58 Czasami człowiek w pewnym momencie swojego życia uświadamia sb , że musi coś zmienić , że coś jest nie tak jak powinno. Może po prostu zdał sb sprawę z tego , że po co ma z tb być , skoro i tak prędzej , czy później rozstalibyście się. może czegoś mu brakowało ..Albo tak jak już wcześniej napisałam "uświadomił sb , ze musi coś zmienić " Tylko , dlaczego musi ranić przez to ciebie. ? ?;//nie Jeżeli wypuśćisz miłość i ona do ciebie wróci , to zznaczy , ze ona zawsze trwała .Jednak jeżeli wypuścisz ją , a ona nie wróci do ciebie , to znak , ze nigdy jej nie było . Rozumiem Cię... Ale jak nie odpisuje na Twoje Kocham Cię itp. to daj sobie spokój. Nie narzucaj się moze on nigdy cie nie kochall a moze nie jest Ciebie wart...Znajdz sobie chlopaka, ktory faktycznie jest ciebie wart. PS. nie narzucaj sie mu.. faceci tego nie lubia jeszcze pomysli ze jestes jaka psycho. Daj mu troche czasu jak Cie kocha to sasm napisze. Pozdrawiam ;* napisz tak , mysle ze może ma inna , a to on z tb zerwał ? jeśli tak to wszystko na to by wskazywało ze ma inna a tobą nie jest juz zainteresowany blocked odpowiedział(a) o 20:22 Też tak mam chodziłam z chłopakiem 1,5 roku i od 1,5 roku nie jeteśmy już razem. Też mi go brakuje ja już z nim nie pogadam ale ty napisz do niego nie zmarnuj szansy Wiesz ja myślę, że nie pisze, bo nie chce cierpieć. Możliwe, ze pragnie zapomnieć by pozbyć się cierpienia. Ale zapytaj czy chciałby być znowu z Tobą może wtedy odpisze, ze tak, bo nie będzie ani cierpiał ani zmuszony o Tobie zapomnieć ; D I koniecznie napisz mi wtedy na profilu co napisał, powodzenia! ;* Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
. 5967162841676677543578