Zając: To cios dla Kościoła - RMF24.pl - To wydarzenie jest ciosem dla Kościoła – tak sprawę abpa Wielgusa komentuje Marek Zając, publicysta „Tygodnika Powszechnego”.
- Papież, według mnie, powinien odsunąć arcybiskupa, nie patrząc na to, że za chwilę idzie na emeryturę. Powinien też podjąć działania wyjaśniające - mówi ks. Tadeusz księży archidiecezji gdańskiej wiele miesięcy temu oskarżyło abp. Sławoja Leszka Głódzia o mobbing, znęcanie psychiczne i poniżanie. O nieprawidłowościach powiadomili Nuncjaturę Apostolską. Obecny nuncjusz, a wcześniej jego poprzednik, sprawy jednoznacznie nie wyjaśnił. Nie wiemy więc, czy arcybiskup jest winny, czy też nie jest. To spowodowało protesty świeckich katolików przed kurią w Gdańsku. Protestujący prosili trzykrotnie nuncjusza o spotkanie. Wreszcie zapowiedzieli protest przed nuncjaturą w Warszawie. Niedawno nuncjusz poinformował ich, że spotkanie jest możliwe, jednocześnie zalecił odwołanie protestu przed nuncjaturą. Dlaczego dopiero teraz nuncjusz zgodził się na spotkanie? Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to działanie w obawie przed zapowiedzianym wokół metropolity nie są niczym nowym. Znam wiele wypowiedzi księży i świeckich, którzy mówili o negatywnym zachowaniu arcybiskupa jeszcze wtedy, gdy był biskupem polowym. Potem został awansowany na arcybiskupa diecezji warszawsko-praskiej, następnie był kolejny awans do archidiecezji gdańskiej. To przechodzenie arcybiskupa z jednego miejsca do drugiego pokazuje, że nie tylko nie próbowano wyjaśniać formułowanych wobec niego zarzutów i wprowadzić jakichkolwiek działań naprawczych, ale wręcz przeciwnie. Według mnie arcybiskup był awansowany i faworyzowany, mimo kontrowersji. W tej sprawie, i to trzeba powiedzieć z całą mocą, zawodzi nuncjatura. Były pisma księży, protesty ludzi, i nic się nie działo... Dlatego spotkanie to działanie na przeczekanie. Niedługo arcybiskup przejdzie przecież na Głódź ukarany. Osiadł na Podlasiu w majątku wartym miliony Abp Głódź pod lupą Watykanu? Papież przyśle obserwatora"Odzyskajmy nasz Kościół". Protest pod gdańską kurią List do papieża z prośbą o odwołanie arcybiskupa GłódziaDlaczego do tej pory nic się nie działo?Widzę ten problem szerzej. W Kościele w Polsce po 1989 roku zabrakło mechanizmu, który prowadziłby do jego oczyszczenia. Często mówię, że Kościół powinien być przezroczysty jak akwarium. Sprawy, którymi się zajmuje i które go dotyczą, muszą być jasne i czytelne. Kościół, jako wspólnota, nie może sobie pozwolić na ukrywanie niektórych faktów i zamiatanie ich pod dywan. Nie może blokować informacji, które są dla niego trudne i niewygodne. Każde akwarium, aby było przezroczyste, wymaga czyszczenia. Kościół też. Doskonale wiemy, że wszędzie, gdzie są ludzie - czy to jest przedsiębiorstwo, czy jakaś organizacja - może dochodzić do nieprawidłowości, mogą być popełnione błędy. Przypomnę tylko, że ewangeliści bardzo dokładnie opisali początki Kościoła. Napisali o zdradzie Judasza, o zaparciu się świętego Piotra, który później się nawrócił, o Tomaszu, który nie uwierzył w zmartwychwstanie. Apostołowie nie bali się prawdy, nie przemilczeli trudnych spraw. Ewangelia mówi jasno, jak mechanizm naprawy powinien wyglądać. Najpierw upomnij swojego brata w cztery oczy. Jeżeli nie posłucha, to w obecności świadków powiedz mu, że robi źle. A jeśli znów nie posłucha, powiedz Kościołowi. Władze kościelne powinny ten problem rozwiązać. Rozwiązać, a więc posłuchać, co ma do powiedzenia jedna i druga strona, a potem wyciągnąć wnioski i naprawić błąd. Tego w Kościele nie nie potrafił wypracować tego mechanizmu. A on jest teraz szczególnie potrzebny, bo mamy inne społeczeństwo niż te 30 lat temu. Działają media społecznościowe i różne informacje co jakiś czas o księżach się pojawiają. To samooczyszczenie jest bardzo potrzebne. Kto powinien te działania samooczyszczające prowadzić? Czyż nie nuncjusz apostolski?Powinien reagować, jeśli pojawią się podejrzenia. Powinien zgłaszać nieprawidłowości do Watykanu i podejmować działania, które eliminowałyby negatywne zjawiska. Niestety, nuncjusz, abp Józef Kowalczyk, który przez 22 lata pełnił tę funkcję, a później był prymasem Polski, wprowadził model, który jest nie do przyjęcia. Ten model zakłada, że pewne sprawy nie są wyjaśniane i nie są przekazywane do Watykanu. Klasycznym przykładem jest tu sprawa nieżyjącego abp. Juliusza Paetza. W tym przypadku wierni też protestowali, pisali listy, które ginęły. Dopiero prof. Wanda Półtawska, która znała Jana Pawła II, przekazała mu korespondencję, omijając ścieżkę obowiązującą w strukturach kościelnych. I dopiero wtedy doszło do jakichkolwiek działań Watykanu. Choć i tak, mimo że mijały lata, tej sprawy nie wyjaśniono. Przedstawiciele Kościoła nie powiedzieli jasno, czy abp Paetz był winny, czy nie był. Co więcej, nie dowiedzieliśmy się, kto sprawę tuszował, kto w niej manipulował. Pomyślałem: „No tak, abp Józef Kowalczyk to Polak i może był uwikłany w relacje personalne, towarzyskie z innymi polskimi biskupami? I może to była przeszkoda, by pewne sprawy wyjaśniać?”. Kiedy pojawili się kolejni nuncjusze pochodzenia włoskiego, miałem nadzieję, że coś się zmieni. To nuncjusze niezależni i wydawało mi się, że niepowiązani z polskimi hierarchami. Zawiodłem się. Mam ogromny żal do obecnego nuncjusza jak i jego poprzednika za to, że nie podejmowali działań. A przecież otrzymywali listy z prośbami o interwencję dotyczącą różnych problemów. Mam wrażenie, że korespondencja ginęła w archiwach, a sprawy się rozmywały. To samo dotyczy abp. Sławoja Leszka Głódzia. To jedna z wielu spraw, których nie wyjaśniono. Mamy przykłady hierarchów, również w innych krajach, wobec których działania były podejmowane. Sprawy były sprawdzane, a wnioski z postępowań upubliczniane. Dlaczego akurat wobec metropolity nic się nie działo?Arcybiskup Głódź ma wiele zasług, nie można o tym zapomnieć, np. stworzył ordynariat wojskowy. Należy do tej grupy duchownych, których nazywa się kolokwialnie spadochroniarzami z Watykanu. To ludzie, którzy dzięki papieżowi Janowi Pawłowi II zrobili karierę. Pracowali w różnych strukturach watykańskich, a później zostali przerzuceni do Polski. I to nie jest nic złego, że ktoś, kto się sprawdził w Watykanie, został biskupem w Polsce. Z przykrością trzeba jednak powiedzieć, że część tych „spadochroniarzy” zawodzi. Chodzi o to, że ci biskupi po powrocie do Polski poczuli się być może lepsi, bez żadnej kontroli, nietykalni. Ci watykańczycy, poza pewnymi wyjątkami, nie stali się zasiewem pozytywnych wartości, jak oczekiwano. Arcybiskup Głódź korzysta z tego, że był bardzo blisko papieża i świetnie zna środowisko watykańskie. Trzeba przyznać, że to bardzo rzadki przypadek, żeby biskup trafił do trzech diecezji. Powiedzmy to wprost: on ma plecy. Poznałem arcybiskupa i widziałem jego zachowanie, ale też o jego zachowaniu mówili mi inni duchowni. To zachowanie można, niestety, nazwać butą i arogancją. A do tego wszystkiego dochodzi alkohol. To jasne, że każdy z nas ma słabości i popełnia błędy. Niech nikogo nie dziwi to, że błędy są popełniane, ale to, że się ich nie naprawia. Święty Piotr zaparł się Chrystusa, ale zrozumiał to i się nawrócił. W przypadku arcybiskupa możemy mówić o braku nawrócenia. Zamiast uderzyć się w pierś, przyznać do słabości, po ludzku przeprosić i nawrócić, to on tego nie robi. Sygnały dotyczące jego niestosownego zachowania pojawiały się już wcześniej. Nawet ja dostawałem kopie listów od księży, którzy zwracali się do nuncjatury, ale i do kongregacji watykańskiej, z prośbą o interwencję. Za każdym razem z tymi sygnałami nic nie robiono. Mamy tu do czynienia z klasycznym grzechem zaniechania. Kościół w Polsce na własne życzenie pakuje się w problemy, zamiast je rozwiązywać. Podam pewien przykład. Co roku odbywa się w Krakowie procesja św. Stanisława, patrona Polski. To bardzo ważna uroczystość o charakterze ogólnopolskim. W zeszłym roku przewodzenie jej i wygłoszenie kazania abp Marek Jędraszewski powierzył abp. Głódziowi. To było niezrozumiałe. Ten fakt skrytykowały różne środowiska. Jest wielu hierarchów, którzy nie wywołują kontrowersji i są postrzegani jako rzetelni i pracowici. To ktoś z tego grona, ktoś niekontrowersyjny, powinien przewodniczyć takiej procesji. Odbiór tej uroczystości przez społeczeństwo, i co za tym idzie postrzeganie środowiska duchownych, byłoby inne. Trudno zrozumieć, dlaczego Kościół pozwala sobie na takie rocznica święceń biskupich Sławoja Leszka Głódzia Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź o samotności, marzeniach i designie w biskupiej modziePojawiły się informacje, że sprawą metropolity gdańskiego zajął się Watykan i że zostanie wysłany do Gdańska papieski obserwator. Może jednak wysłannik papieża wyjaśni sprawę?To zasłona dymna, nic innego. Obserwator nic nie zrobi. Chodzi raczej o uspokojenie nastrojów społecznych. Jeśli do tej pory, a mówimy tu już o 20 latach, nic nie zrobiono, to dlaczego nagle coś by się zmieniło? I to w dodatku tuż przed emeryturą arcybiskupa? Nie, nie wierzę w żadne realne działanie. Arcybiskup odejdzie na emeryturę, sprawa się rozmydli, protesty się uciszą i za chwilę usłyszymy, że jest zamknięta. Wyjaśnienia, według mnie, nie protesty świeckich katolików mają znaczenie? Czy hierarchowie słuchają, co mówią protestujący?Władza kościelna nie słucha świeckich i tych, którzy protestują. Choć znam kilku biskupów, którzy słuchają. To jednak wyjątki. Najczęściej hierarchowie uciekają od kontaktów ze świeckimi, a rzecznicy kurii często posługują się kruczkami prawnymi i odpowiadają na zapytania tak, że trudno ich zrozumieć. Gdańscy duchowni, którzy stoją za arcybiskupem murem, stwierdzili, że skarżący się nuncjuszowi księża są wrogami Kościoła. To krzywdzące w sytuacji, gdy sprawa jest niewyjaśniona. Jeśli ci księża mają rację, to są w bardzo trudnej sytuacji, bo wygląda na to, że nikt im nie trzech księży, którzy podpisali się pod zarzutami stawianymi arcybiskupowi. Tak, są w trudnej sytuacji, bo to ich oskarża się o to, że są wrogami Kościoła. Tymczasem prawdziwym wrogiem Kościoła jest ten, kto nie chce jego oczyszczenia. Takie oświadczenia, jak to, które napisali księża w obronie arcybiskupa, jest zachowaniem prymitywnym. Skarg wobec arcybiskupa było już tyle, że sama ich liczba daje do myślenia. Trudno sądzić, że problem polega na tym, że jedna czy druga osoba weszła w konflikt z arcybiskupem np. z powodu różnic charakteru. Mamy tu dużą grupę osób, która nie akceptuje postaw arcybiskupa, jego stylu bycia, stylu zarządzania gdańskim Kościołem. Kilkanaście lat temu zajmowałem się problemem lustracji w Kościele i wtedy to mnie oskarżano. Mówiono, że rozbijam Kościół. Nawiasem mówiąc, arcybiskup Głódź był zajadłym przeciwnikiem lustracji. W tej sprawie zrobił bardzo dużo złego, hamował pewne sprawy i reprezentował ostry sprzeciw. A później wybuchła sprawa jednego z arcybiskupów, który współpracował z bezpieką. I mówiono, że Kościół o tym wiedział, a nic nie zrobił. Gdyby tego blokowania lustracji nie było, to nie byłoby takich stwierdzeń. Byłem zwolennikiem autolustracji, tego, żeby Kościół sam się zlustrował. Kardynał Stanisław Dziwisz raz się na to zgadzał, a raz się nie zgadzał. Krok do przodu, krok do tyłu... Ostatecznie zablokowano lustrację. I sytuację mamy taką, że co jakiś czas wyciągane są na światło dzienne akta, że taki czy taki duchowny współpracował ze służbami. Pod adresem arcybiskupa Głódzia jeden z historyków również skierował podejrzenia dotyczące tajnej współpracy z komunistycznymi służbami. Nic w tej sprawie nie wyjaśniono. Nie wiemy, jaka jest prawda. Arcybiskup Głódź ukarany. Osiadł na Podlasiu w majątku wartym miliony "Odzyskajmy nasz Kościół". Protest pod gdańską kurią Co w tym momencie powinien zrobić papież? Czy możliwe jest, że nowy arcybiskup będzie powołany przed odejściem abp. Głódzia na emeryturę?Papież, według mnie, powinien odsunąć arcybiskupa, nie patrząc na to, że za chwilę idzie na emeryturę. Powinien też podjąć działania wyjaśniające. Powinniśmy poznać prawdę, tak jak to się stało np. w przypadku ruchu „Wiara i Światło”. To ruch, który opiekuje się osobami niepełno-sprawnymi, liczy 150 wspólnot na całym świecie. Ja też do niego należałem. Okazało się, że zmarły w ub. roku Jean Vanier, współtwórca ruchu, dopuścił się molestowania kobiet. Wykryto to po jego śmierci. Dla wielu osób, w tym dla mnie, to był szok, bo Jean Vanier był wielkim autorytetem. Gdy tylko pojawiły się podejrzenia, przedstawiciele organizacji, ale i francuscy hierarchowie podjęli działania wyjaśniające. Dokładnie sprawdzono sprawę. Powstała komisja, która przygotowała raport i niedawno go opublikowała. Ten raport jest druzgocący i bolesny, ale ma charakter oczyszczający dla ruchu i całego Kościoła we Francji. Gdyby nie wyjaśniono sprawy i zamieciono ją pod dywan, to ona za kilka lat i tak by wybuchła. Pojawiłyby się oskarżenia, że przedstawiciele Kościoła tuszują niewygodne fakty. Pojawiłoby się też ryzyko osłabienia struktur ruchu. Mógł-by on być traktowany jako niewiarygodny, a to byłoby krzywdzące, bo tworzą go wspaniali, wartościowi ludzie. Ci ludzie podjęli działania samooczyszczające. To, co złe, nazwali po imieniu. Organizacja perturbacje przetrwała, umocniła się i wyszło jej to na dobre. To bardzo dobry przykład, jak powinno się postępować w Kościele w przypadku trudnych spraw, również z przeszłości. Dla dobra całej wspólnoty nie wolno bać się ofertyMateriały promocyjne partnera
Sprawdź niskie ceny i kup Mity i fakty. Zeszyty historii Kościoła cz.1-2 w księgarni internetowej tantis.pl ⭐ Szybka wysyłka!
We wtorek ukazał się raport dotyczący byłego amerykańskiego kardynała Theodore’a McCarricka, którego w 2019 r. uznano winnym czynów pedofilskich. W raporcie przewija się także nazwisko Jana Pawła II. Raport na temat wiedzy, jaką miał Watykan na temat oskarżanego o molestowanie nieletnich i dorosłych byłego kardynała Theodore’a McCarricka został sporządzony na życzenie papieża Franciszka. Dziś po południu został przekazany opinii publicznej. ZOBACZ: Burza wokół raportu ws. McCarricka. Fala komentarzy Ponadto, w reportażu TVN24 "Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza", który miał premierę na stronie internetowej stacji, przedstawiono dokumenty, relacje i rozmowy, wskazujące, że kardynał Dziwisz uczestniczył w procederze tuszowania nadużyć seksualnych przez księży na całym świecie. Według reportażu Marcina Gutowskiego, najbliższy współpracownik papieża Jana Pawła II miał ukrywać prawdę na temat pedofilii i nadużyć finansowych Marciala Maciela Degollado, kardynała Theodore'a McCarricka czy polskich duchownych. WIĘCEJ: Kulisy nominacji McCarricka na metropolitę waszyngtońskiego. Niejasności wokół kluczowego listu do Stanisława Dziwisza - To, co możemy zrobić jako społeczeństwo, to naciskać na instytucje państwowe. Myślę, że łączy nas to od prawicy do lewicy, niestety, może za wyjątkiem obozu rządzącego (…) Co stoi na przeszkodzie? Po pierwsze, subtelność niektórych przestępstw. Np. kwestie takie jak zamiatanie ich pod dywan tych przestępstw pedofilskich. Nie każde działanie mające na celu wyciszenie sprawy jest przestępstwem – mówił w porannym programie Onetu Krzysztof Bosak. Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści. (mbr)
Niewygodne fakty. Także inni autorzy z XVI i XVII wieku wytykali Długoszowi, że zdradzał zbyt wiele niewygodnych szczegółów i że pisał o sprawach państwa oraz dynastii „bez należytego respektu”. Był „surowym weredykiem”, a więc mówił prawdę bez ogródek. Krytykował królów, książąt, papieży i biskupów. Papież Franciszek od momentu wybuchu wojny w Ukrainie wywołuje kontrowersje. To przekłada się na jego wizerunek w oczach Polaków. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, papież Franciszek milczał. Gdy w końcu zabierał głos na temat rosyjskiego bestialstwa, światowa opinia publiczna łapała się za głowę, oprócz Kremla. Można było odnieść wrażenie, że najważniejsza osoba w kościele katolickim siedzi w kieszeni Władimira Putina. Największą brednią wygłoszoną przez papieża Franciszka, były słowa o “szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji”, co miało być jednym z możliwych powodów barbarzyńskiego najazdu na niepodległe państwo. Takie twierdzenia są zgodne jeden do jednego z kremlowską propagandą. Ławrow, Pieskow, czy Zacharowa byli pewnie szczęśliwi, gdy głowa kościoła urbi et orbi rzucała im koło ratunkowe. Papieski wpis na Twitterze na temat wojny i stwierdzenie “Wszyscy jesteśmy winni” wywołał falę krytyki i oburzenia. Trzeba płakać na grobach. Nie zależy nam już na młodych? Napawa mnie bólem, to co dziś się dzieje. Nie uczymy się. Niech Pan zmiłuje się nad nami, nad każdym z nas. Wszyscy jesteśmy winni! #Pokój #Ukraina — Papież Franciszek (@Pontifex_pl) April 4, 2022 Zachowanie papieża nie mogło nie znaleźć odbicia w badaniach na temat i jego wizerunku i postrzegania przez wiernych. Wyniki badania przeprowadzone przez CBOS są dla niego druzgocące. Jak wynika z sondażu, Franciszek pozostaje autorytetem dla 57 proc. dorosłych Polaków. Jednak oznacza to ogromny spadek w porównaniu do poprzednich badań. W2014 i 2015 roku ponad cztery piąte respondentów (odpowiednio 83 i 84 proc.) deklarowało, że papież Franciszek jest dla nich ważnym autorytetem moralnym. Jak pisze CBOS w swoim komentarzu do opracowania, pogorszenie notowań papieża “jest w dużej mierze efektem jego rozmijających się z odczuciami społecznymi reakcji na wojnę w Ukrainie”. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało. Czytaj również: Polacy wskazali nowego prezydenta. TEN polityk opozycji na czele, ma sporą przewagę nad kandydatem z obozu władzy Człowiek Putina zdradził, który kraj NATO zostanie zaatakowany przez Rosję jako pierwszy. “Nie zaczniemy od Warszawy” Boris Johnson i Ursula von der Leyen szydzili z Putina. Zbrodniarz nie wytrzymał, żałosna reakcja Źródło: Gazeta Wyborcza Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści? Wesprzyj nas swoją wpłatą. Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce. WPŁAĆ Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Jakub Majmurek. Świątynia Opatrzności Bożej. Uroczyste otwarcie potwornie drogiej Świątyni Opatrzności Bożej nawet u wiernych może zrodzić pytanie, czy stać nas na Kościół, tak
Kiedy niedawno na jaw wyszło, że rząd Donalda Tuska próbował sprzedać Lotos Rosjanom, były premier, obecnie lider Platformy Obywatelskiej, stwierdził, że sam zablokował taką transakcję. Jednak dokumenty ujawnione dziś przez Michała Rachonia w programie "Jedziemy" wskazują na inny scenariusz. Z informacji znajdujących się w archiwach nieistniejącego już resortu skarbu wynika, że Tusk nie tylko nie blokował żadnej transakcji, ale rząd sam zapraszał rosyjskie podmioty - w tym Gazprom - do składania ofert za Lotos. Akurat Gazprom wycofał się sam, ale proces sprzedaży toczył się dalej - zakończył się dopiero wtedy, gdy minął termin na składanie wiążących ofert. Z jakichś przyczyn żadna taka ze strony rosyjskiej nie wpłynęła. Cała sprawa wzbudza wiele komentarzy, nie brakuje ich w mediach społecznościowych. - Bardzo ciekawe - zwraca uwagę Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy Strefy Wolnego Słowa. „Może kupicie nasz Lotos?” - pisał do rosyjskich koncernów rząd Tuska. Nie wszystkie byly zainteresowani. Np. Łukoil nawet nie odpowiedział: „NO FEEDBACK”😂 Bardzo ciekawe 👇 — Piotr Nisztor 🇵🇱 (@PNisztor) May 26, 2022 Krok dalej idzie Dariusz Matecki, polityk Solidarnej Polski, szczeciński radny. - Donald Tusk powinien stanąć przed Trybunałem Stanu. Ten człowiek to zagrożenie dla Polski - napisał na Twitterze. Wyciekły dokumenty rządu Donalda Tuska! Oni #LOTOS chcieli sprzedać nawet Gazpromowi! DONALD TUSK POWINIEN STANĄĆ PRZED TRYBUNAŁEM STANU. Ten człowiek to zagrożenie dla Polski. — Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) May 26, 2022 Również internauci nie szczędzą krytyki byłemu premierowi po dzisiejszym materiale redaktora Rachonia. Nawet proponują mu napisanie nowej książki... #Jedziemy Tusk musi być niebywale wściekły że udokumentowana została sprzedaż Lotosu przez rząd PO -Psl — Kluska21 (@Kluska212) May 26, 2022 W 2015 roku podczas wyborów wybroniliśmy POLSKĘ przed całkowitym wyprzedaniem przez Platformę. #Jedziemy — Rudnicki Zbigniew - szlachciura (@szlachciura2) May 26, 2022 Po książce "Szczerze" Tusk powinien napisać "W sieci kłamstw" #Jedziemy — Jan Kowzan✝️ (@JanKO52318496) May 26, 2022 Źródło:
Dekadę temu Kościół katolicki w Irlandii przeszedł trudną drogę oczyszczenia, kiedy ujawniono przestępstwa pedofilii czy handlu dziećmi. Gdy na jaw wyszła obłuda, z jaką Kościół narzucał standardy moralne społeczeństwu, z drugiej strony nie strzegąc ich we własnych szeregach, doprowadziła do przełomu. Dziś Irlandia jest w kwestiach światopoglądowych państwem “W niedzielę i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych” – tak brzmi pierwsze przykazanie kościelne. Dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego musi być ono świętością, skoro, by go nie złamać, potrafi złamać polskie prawo. Niedziela, wiadomo, trzeba do kościoła pójść. Prezes zapewne zajęty układaniem strategii politycznej na najbliższe dni przypomniał sobie o tym trochę za późno i mógł spóźnić się na mszę! Na szczęście ma niezawodnego kierowcę , który zarabia przy jego boku miliony i ten pognał na złamanie karku z prezesem na tylnym siedzeniu, byleby nie spóźnić się na pierwsze słowa księdza. Przy okazji złamał przepisy ruchu drogowego i to znacznie. Z Żoliborza do kościoła seminaryjnego postanowiono pojechać umożliwiającą szybszą jazdę Wisłostradą. Jak donosi Super Express, kierowca prezesa najwyraźniej zapomniał, że arteria przechodzi właśnie remont, wymuszający na drogowcach zarówno zmianę organizacji ruchu, jak i znaczne ograniczenie prędkości. I choć znaki wyraźnie mówiły o potrzebie zwolnienia, kierowca musiał zarobić na swoje utrzymanie, więc docisnął gazu. Na odcinku z ograniczeniem prędkości do 50 km/h, samochód z prezesem Prawa i Sprawiedliwości mknął aż 90 km/h. Kierowca otarł się de facto o utratę prawa jazdy! Ale przecież prawo kościelne jest ważniejsze niż państwowe! Źródło: Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści? Wesprzyj nas swoją wpłatą. Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce. WPŁAĆ Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników. . 462 19 368 262 398 672 421 198

niewygodne fakty dla kościoła